Laura
Dni mijały coraz szybciej. Nim się obejrzałam był już 1 września. Niestety ale trzeba było wracać do szkoły. Jeśli chodzi o mnie i Rossa z dnia na dzień nasze kontakty, coraz to bardziej, stawały się bliższe. Oboje staraliśmy się odbudować to co było kiedyś. W każdym bądź razie umówiliśmy się, że dzisiaj o 8:30 Ross przyjdzie po mnie, aby razem pójść na apel rozpoczęcia roku szkolnego. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 7:45. Szybko wyskoczyłam z łóżka i pognałam do szafy. Uroczystość rozpoczynała się o 9:00. Po namyśle z garderoby wyjęłam to. Podreptałam do łazienki. Po dwudziestu minutach byłam gotowa. Wychodząc z toalety poczułam znajomy zapach rozchodzący się po całym domu. Szybko zbiegłam na dół i zobaczyłam babcię krzątającą się w kuchni. Usiadłam przy stole na którym były już tosty i herbata. W szybkim tempie zjadłam posiłek i wbiegłam do mojego pokoju. Zegar wskazywał godzinę 8:20. Z szafy wyciągnęłam torebkę i spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy takie jak: zeszyt na plan lekcji, telefon i długopis . Przeglądnęłam się jeszcze w lustrze, kiedy usłyszałam dzwonek. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi, w których stał Ross.
- Cześć- przywitał się i uśmiechnął.
- Hej- powiedziałam i odwzajemniłam gest.- Babciu wychodzę!- krzyknęłam i wyszliśmy z domu.
Ruszyliśmy w drogę do szkoły. Na początku nikt się nie odzywał, lecz po chwili usłyszałam ciche nucenie. Obróciłam głowę i zobaczyłam, że melodie tworzy Ross. Znałam tą piosenkę, nazywała się Just Give Me A Reason. Ja wręcz uwielbiałam tą piosenkę. Znałam na pamięć słowa, jak i muzykę. Niepewnie zaczęłam nucić razem z chłopakiem. Po woli nucenie zaczęło stawać się głośniejsze, aż doszły do tego słowa. Szliśmy dalej śpiewając, a koło nas zaczęli zbierać się ludzie. Przystanęliśmy nie przerywając piosenki. Chłopak popatrzył na mnie uśmiechając się i nadal śpiewając. Było to nie codzienne zdarzenie, aby dwóch nastolatków zaczęło śpiewać na środku ulicy. Z trudem wydusiłam ostatnią nutę, bo zorientowałam się, że jestem obiektem zainteresowań wszystkich przechodniów. Ale dotrwałam, nie uciekłam, nie załamał mi się głos, dotrwałam. Nagle rozległy się gromkie brawa. Zawstydziłam się trochę, ale dla Rossa było to chyba najlepszym przeżyciem. Przyznam, że to było magiczne? Nagle blondyn spojrzał na zegarek.
- Laura jest 8:55! Spóźnimy się!- krzyknął i złapał mnie za rękę, po czym pociągnął w stronę szkoły.
***
Ledwo nadążałam za chłopakiem, który nadal mnie ciągnął. Pewnie wywróciłabym się gdyby nie to, że Ross mnie przytrzymywał. Jednak z tym tempem do szkoły dotarliśmy równo z rozpoczęciem apelu. W tym roku idę do drugiej klasy licealnej. Dowiedziałam się także, że Ross będzie się ze mną uczyć. Jego dziewczyna Lucy nie uczy się z nami, ponieważ chodzi do innego liceum, może i to lepiej? Nie wiem czemu, ale mam do niej uprzedzenia. Czemu, przecież nic mi nie zrobiła. Chociaż nie znałam jej za dobrze i nie wiem jaka jest.
Apel był jak co roku: nudny i bez sensu. Na początku dyrektor zaczął swój długi i nudny monolog. Nie wiem ile on trwał, ale czas mi się strasznie dłużył do puki nie przypomniałam sobie o dzisiejszym zdarzeniu. Nie wiem dla czego, ale kiedy śpiewałam wtedy z Rossem nie bałam się, nie zemdlałam, ale dotrwałam do końca i mimo tylu ludzi dałam radę. Kocham muzykę, jest ona częścią mnie i swoją przyszłość planuję z połączeniem muzyki. Od zawsze na moich planach stała jedna przeszkoda- strach przed sceną. Ale dzisiaj było inaczej...
***
Apel dobiegł końca. Szczęśliwi uczniowie, tak jak i ja, ruszyli do domów. Gdy wychodziliśmy z sali, jak zwykle każdy próbował przecisnąć się pierwszy, przez co zrobił się tłum. Zgubiłam się w gromadzie ludzi. Starałam się wydostać, lecz to nie przyniosło rezultatów i jeszcze bardziej się pogrążyłam. Nagle ktoś mnie popchną i wylądowałam na człowieku który stał prze de mną. Jak się okazało był to Ross. Teraz leżeliśmy na podłodze w sali gimnastycznej, a chłopak zaczął się śmiać.
- Hej. Wiesz, znam delikatniejsze powitania- powiedział śmiejąc się, przez co także się uśmiechnęłam.
- Przepraszam, ktoś mnie popchną- powiedziałam wstając z blondyna.
- Spoko- odparł i razem ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Wyszliśmy na dwór. Kątem oka spostrzegłam, że Ross patrzy się na mnie dziwnie.
- Czemu się tak na mnie patrzysz?- zapytałam, już trochę zaniepokojona jego spojrzeniem.
- Bo nie mogę pojąć jak w takiej osobie może zmieścić się taki cudny głos- zamurowało, zawsze myślałam, że mój głos jest cichy i mizerny. Pierwszy raz usłyszałam komplement dotyczący mojego "talentu", może to też wiązać się z tym, że nigdy przed nikim nie śpiewałam.
- Dzięki. Ty też śpiewasz niczego sobie- odparłam i uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Śpiewałem trochę, było o mnie głośno w internecie, przez jakiś czas- powiedział i posmutniał.
- Już nie śpiewasz? Straciłeś zapał?
- Nie, chciałbym znowu śpiewać, ale nie umiem pisać piosenek.
- Wiesz co, trochę piszę.
***
Tada! Przedstawiam rozdział dziesiąty. Kolejny powinien pojawić się w środę lub czwartek. Niestety:( Ale mam usprawiedliwienie, bo jadę na wycieczkę i wracam o północy we wtorek. Wiem długo nie było, ale mam teraz poprawki i ostatnie sprawdziany. To ostatni tydzień popraw, więc już niedługo więcej czasu! Rozdział nie taki krótki, ale jak dla mnie nudny...Czekam na wasze opinię.Całuję:*
Weronika Love
PS Pisałam ten rozdział przy tych piosenkach polecam : http://www.youtube.com/watch?v=KRaWnd3LJfs
http://www.youtube.com/watch?v=BnpA9kjyJJo
http://www.youtube.com/watch?v=OpQFFLBMEPI
http://www.youtube.com/watch?v=7se7WbWdRxg
świetny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńNie jest nudny! -.-
Kocham tego bloga <3 *-*
Czekam na nexta
~Twoja wierna czytelniczka.
Cudowny rozdział. Czekam na jakiś mały dramacik. taaaa ja uwielbiam dramaciki. Pisz szybko next.
OdpowiedzUsuńRozdział jest Zajebisty. < 3
OdpowiedzUsuń