niedziela, 9 czerwca 2013

rozdział 9- Bo przyjaźń zwycięży. Ta prawdziwa nie udawana. częć 2

Laura
Zamurowało. Tak, to dobre określenie tego co czułam, gdy z ust chłopaka wypłynęły te słowa. Mogłabym użyć innych określeń typu: strach, czy niepewność dobranych słów składających się w odpowiedź. Ale ja się nie bałam odpowiedzieć. Bałam się czegoś innego. A mianowicie tego, że zapytał z przymusu, lub ciekawości. To by zabolało. Przecież mógł zapytać się, bo przemknęła mu przez myśl dawna istota, która teraz nie ma dla niego najmniejszego znaczenia. A chcąc zaspokoić ciekawość teraz się zapytał. A tego się obawiałam...
- Odpowiesz?- z rozmyśleń wyrwał mnie ciepły głos należący do chłopaka. Nie był szorstki. Raczej niecierpliwy, ale uprzejmy.
- Tak- powiedziałam pewnie.- To ja jestem ta Laura. Ta sama która mieszkała w Paryżu i ta sama która była twoją przyjaciółką!- wykrzyczałam podnosząc się z łóżka. A czemu? Nadal nie mogło opuścić mojej pamięci zdarzenie sprzed dziesięciu lat. To bolało, bardzo.
- Czemu nie powiedziałaś od razu?- Chłopak spojrzał na mnie, a potem jego wzrok z powrotem powędrował w ziemię.
- Czemu?  Bo o mnie zapomniałeś! W Paryżu miałeś Kirę, a teraz masz Lucy. Zakładam, że zapytałeś się mnie o to tylko dla tego, że zżerała cię ciekawość, dlaczego wydaję ci się znajoma?!- wrzasnęłam i wybiegłam z domu Lynchów. Nie zatrzymałam się nawet na chwilę, mimo, że słyszałam wołanie. Był ranek około godziny siódmej. Deszcz nie ubłagalnie  dalej padał. Byłam już cała mokra, ale nawet nie myślałam o przystanku. Chmury nie dawały za wygraną słońcu, przez co w około było szaro i ponuro. Nagle przystałam. Rozejrzałam się dookoła. Stałam na przeciw z lekka starszego domku. Ściany były już trochę poniszczone, lecz dla mnie nadal zachowywały swój urok. Tak, to był dom mojej babci. Wiązało się z nim tyle wspomnień... Bez zastanowienia weszłam do środka. Babcia była zamknięta w swoim pokoju. Na palcach prześlizgnęłam się do swojego królestwa, mieszczącego się na samej górze. Mój pokój nie był za duży. Miałam w nim balkon- co mnie najbardziej cieszyło, gdyż jest to idealne miejsce do rozmyśleń. Ściany były koloru niebieskiego, z dodatkiem różu. Było tam kilka niezbędnych rzeczy, ale także fortepian. Uwielbiałam komponować i pisać piosenki. Muzyka to moja pasja. Usiadłam na łóżku, a po policzku spłynęła mi łza. Nie wiem co bolało bardziej- to, że dla niego nic nie znaczę, czy myśl, że straciłam go na zawsze...
                                                                                          ***
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie w szybę. Odruchowo przekręciłam głowę w stronę balkonu. Zobaczyłam mokrego od deszczu Rossa. Stał okrywając się rękami i dygocząc. Otworzyłam szeroko oczy i podeszłam do drzwi balkonowych. Delikatnie je uchyliłam, lecz nie wpuściłam blondyna do środka.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam marszcząc brwi.
- Mogę wejść? Strasznie tu zimno!- krzykną jeszcze bardziej dygocząc.
- Dobra, wchodź- wymruczałam obojętnie i otworzyłam szerzej drzwi. Chłopak wszedł do środka, a ja podałam mu ręcznik. - Czego chcesz?- zapytałam krzyżując ręce.
- Wyjaśnić- powiedział, a ja zmarszczyłam brwi na znak, że nie rozumiem sytuacji. Chłopak kontynuował- Ja wcale o tobie nie zapomniałem. Szukałem cię, pisałem, dzwoniłem, ale ślad po tobie zaginą. Zupełnie jakbyś zapadła się pod ziemię! A ta sytuacja z Kirą to nie to co myślisz! My po prostu  ćwiczyliśmy role do przedstawienia! Lucy jest moją dziewczyną, to prawda, ale ja o tobie nigdy nie zapomniałem!- Po tej wypowiedzi chłopaka poczułam jak kamień spada mi z serca. Temu uczuciu towarzyszyło także zakłopotanie i złość na siebie, że nie pozwoliłam wcześniej dojść do głosu chłopakowi. Teraz to ja nie wiedziałam ja odpowiedzieć.
- Tęskniłem- wykrztusił chłopak.- Bardzo- dodał.
- Ja też tęskniłam- w końcu powiedziałam, a w oczach zakręciła się mi łza. Przytuliłam się do blondyna, nie zważając na to, że jest cały mokry.
                                                                                ***
Ta da! Jest rozdział 9! Mam nadzieję, że się podobał. Liczę na wasze opinię i pamiętajcie im więcej komentarzy, tym szybciej pojawi się kolejny. Przyznam, że rozdział 8 i 9 podoba mi się no...całkiem. To trochę dziwne, bo jestem dość surowa dla siebie. Ale i tak mogły by być lepsze... Całuję:*
                                                                                                                                        Weronika Love

10 komentarzy:

  1. Świetny,czekam na next.
    Ps.Możesz wyłączyć tą cholerną weryfikację obrazkową.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdziałek :3
    Czekam na nexta :3
    ~Twoja wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest jak zwykle Fantastyczny. ;)
    Z Niecierpliwością czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle jest cudowny , fantastyczny itp . Mam nadzieję , że next wstawisz szybko .

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz świetne rozdziały. uwielbiam twojego bloga. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świeeeeeeeeetny!!!!!!!!!!
    Czekam na nexta:**

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny ;3
    końcówka najlepsza, to słodkie *-*
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Och, ach! Cudo <33 Na takie wytłumaczenie Ross'a czekałam :D Wiedziałam że o niej nie zapomniał <3 Pisz szybko nowy rozdział, bo nie wytrzymam ♥ Mam nadzieję, że Ross zerwie z Lucy i będzie z Laurą ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Oooo słodko :3 cała scena była po prostu urocza! Wstawiaj szybko, bo czekam. niecierpliwością na następny.
    P.S. codziennie wchodze na twojego bloga i czekam na nexta. szybko wstawiaj i nie zawiedz mnie!! :P

    OdpowiedzUsuń